Idea Enlightenment Intensiva (dosł. Intensywnego Treningu Oświecenia) powstała w Santa Cruz w Kalifornii w 1968 roku. Jej ojcem był Charles Berner – pasjonat samorealizacji, który większą część życia spędził na testowaniu technik samopoznania pochodzących z rozmaitych ścieżek, głównie pod kątem ich przydatności w wywoływaniu satori.
Charles Berner
Berner zastanawiał się, w jaki sposób doświadczenie satori można przybliżyć zwykłemu człowiekowi, takiemu, który -co zrozumiałe – nie ma czasu na wieloletnią praktykę medytacji. W Enlightenment Intensive
Berner połączył dwie popularne idee: samodzielnej kontemplacji koanu, czyli mistycznego problemu-zagadki, znanej m.in. z zeń – z popularną w psychoterapii ideą komunikacji werbalnej. W zeń adept kontempluje niewysłowiony fakt swej jaźni. W psychoterapii pacjent opowiada o własnych problemach, postawach i wspomnieniach.
Kojarząc podejście wschodnie z zachodnim, Berner wzbogacił komunikację o element cichej refleksji, która wydobywa z dna umysłu to, co ukryte. Kontemplacja przesuwa cel terapii z czasowej ulgi, jak w psychoterapeutycznym wygadaniu się, na doświadczenie głębokiego źródła naszej samoświadomości. Choć takie postępowanie może po drodze ujawniać obszary trudne, nieznane i niewygodne dla umysłu, kierujemy się tu logiką, że zmiana u źródła powinna dać lepszy globalny efekt niż dokonywana na powierzchni.
Enlightenment Intensive to trzy dni pracy z pytaniem (koanem) Kim jestem? Technika ta, znana od przynajmniej 7 tysięcy lat, doprowadziła do oświecenia wielu ludzi. Jej współczesny apologeta, indyjski święty i jogin Ramana Maharishi zalecał zadawanie sobie pytania Kim jestem? jako najskuteczniejszy sposób na osiągnięcie głębokiej samorealizacji. Podobnie wyglądało to w zeń, w obrębie którego koan Kim jestem? przez stulecia zgłębiali medytujący mnisi.
Tak naprawdę trudno sobie wyobrazić właściwą odpowiedź na to pytanie. Na co dzień identyfikujemy się bowiem z tysiącami postaw, przekonań i stanów, zaś pytanie Kim jestem? ma jedynie za zadanie dostrzec – i pominąć – cały ogrom definicji siebie, z którym na co dzień się utożsamiamy. Chodzi o to, aby rozpoznać, że definicje je są fałszywe. Przeglądając je po kolei, tak jak przegląda się zawartość szuflady, zdajemy sobie sprawę z ich prowizoryczności, a zatem i nieprawdziwości.
Koan Kim jestem? pomaga więc nie tyle odkryć jedynie słuszną definicję. co rozpoznać i odrzucić wszystkie błędne. Ostatecznym celem jest tu
doświadczenie siebie samego naprawdę, czyli bezpośrednio.
To właśnie nazywane jest oświeceniem.
Na Enlightenment Intensive pracujemy z koanem Kim jestem?, lecz zamiast czynić to samodzielnie (co jest bardzo trudne), uczestnicy pracują ze sobą nawzajem. W ten sposób dynamika stosunków międzyludzkich zostaje zaprzęgnięta w służbę medytacji i skupiona na pytaniu. Umożliwia to kwantowy skok świadomości, który w klasycznej medytacji wydarzą się zazwyczaj dopiero po kilku latach.
Jak to wygląda w praktyce? Podczas treningu jego uczestnicy przez trzy dni pracują w parach (diadach). Kontemplują to, kim są i przekazują rezultaty tej kontemplacji partnerowi. Potem słuchasz, a twój partner kontempluje i komunikuje tobie. Partnerzy nie komentują nawzajem swoich komunikatów. Trening obejmuje udział w trzydziestu czterech diadach, z których każda trwa czterdzieści minut, przy czym partnerzy diad zmieniają się. tzn. za każdym razem pracuje się z kimś innym. Powoduje to, że ów proces nie jest nużący – samo słuchanie kilkunastu różnych ludzkich legend, jedna po drugiej, przeplatane odkrywaniem własnej legendy, utrzymuje uwagę w napięciu, podobnie jak zmienianie kanałów w telewizji, albo surfowanie po internecie.
W trakcie diad doświadczasz, jak ostrze uwagi zagłębia się w materii umysłu, która zdaje się mieć określone warstwy i poziomy. W czasie słuchania uwaga napełnia się siłą zaciekawieniem i przejrzystością. Zdobytą w ten sposób energię -gdy przyjdzie nasza kolej w diadzie, i gdy to my będziemy musieli nazwać to, kim, naszym zdaniem, jesteśmy – możemy zastosować do wyraźnego i precyzyjnego nazywania rzeczy po imieniu.
Jednak taka wzajemna psychoterapia nie jest sama w sobie celem treningu. Nasze problemy, sukcesy i wizje, różnorakie aspekty osobowości wypływające na wierzch z głębin w odpowiedzi na pytanie Kim jestem? – to treść umysłu. W treningu zaś ostatecznie chodzi o to, aby poza tę treść wykroczyć. Identyfikacja z nią, jakkolwiek byłaby ona piękna lub głęboka, stanowi przeszkodę. Mistycy powiedzieliby, że to, co można nazwać, nie jest ostateczną prawdą, lecz jedynie jej naszą ludzką wersją. Rzeczywista prawda o nas istnieje poza słowami -jest doświadczeniem bezpośrednim. To właśnie takie doświadczenie – w odróżnieniu od wszelkich „historii", jakie opowiada umysł – usiłujemy uchwycić w trakcie Enlightenment Intensive. Zatem Kto myśli? Kto pragnie? Kto jest świadomy?
Można by zastanowić się, czy zastosowanie tego swoistego umysłowego tricku, jakim jawi się oświecenie, jest w stanie dopomóc nam w życiu, a jeżeli tak, w jaki sposób? Istnieją w tej mierze trzy rodzaje ludzi i trzy sposoby pomocy.
Pierwszą grupę stanowią osoby z wymyślonymi problemami. To ci, którzy żyją w oparciu o swoje wewnętrzne, psychologiczne kłopoty. Inni mówią im: Ee, to nic, nie przejmuj się, oni jednak nie potrafią tak reagować. Funkcjonują w świecie depresji, nerwicy i traumy, które mają nad nimi władzę, choć są w dużej mierze ich własną kreacją. W przypadku tego typu ludzi oświecenie działa jak lampa zapalona nocą w dziecinnym pokoju. Rozjaśnia fałszywe stereotypy, sprawiając, że stajemy się promienni i niezależni od nałogów umysłu.
Druga grupa to osoby z autentycznymi problemami. Ich źródłem nie wydaje się być psychika, ale przejawiają się one na zewnątrz jako obiektywnie istniejące przeszkody Takim ludziom oświecenie pomaga jak halogen skierowany na roboty drogowe. Potrzebna jest tu jasność, podpowiadająca dobre pomysły na rozwiązania oraz ukazująca sytuację we właściwym świetle. Uświadamiając dokładnie to, co jest do zrobienia, oświecenie może zwiększyć wydajność i kreatywność ich pracy. Wreszcie trzecią grupę tworzą ci, którzy twierdzą, że problemów w ogóle nie mają. To ludzie, których życie przebiega gładko, a umysł funkcjonuje bez zarzutu. Są usatysfakcjonowani i nie oczekują więcej. Oni jednak również mogą skorzystać z dobrodziejstw samorealizacji. Ich problemem bowiem – często nieuświadomionym – bywa pewna powierzchowność wynikająca z braku pogłębionej wrażliwości. Wiecznie promienni są mało romantyczni i – choć popularni – mają trudność z odkryciem w sobie ciepła. Oświecenie działa tu jak ogień kominka. Zwracając uwagę wspomnianych osób na to, kim naprawdę są, może zachęcić do uwolnienia się od barwnych stereotypów i uczynienia siebie bardziej autentycznymi oraz ludzkimi.
Choć oświecenie doświadczone na treningu ma bezpośrednie przełożenie na codzienne życie, nie jest jednak końcem drogi.
To prawda, Budda, Ramana Maharishi, Osho i wielu innych doświadczyli tego samego oświecenia. Głębia ich ostatecznego przebudzenia była jednak daleko większa choćby dlatego, że zawdzięczali ją mnóstwu pomniejszych oświeceń doświadczonych wcześniej. Widać to na prostym przykładzie. Jeżeli w brudnej szybie przetrzemy okienko, widzimy to samo słońce, które pojawi się, gdy umyjemy całą szybę.
Święci oczyścili tak wielką część umysłu że ich przebudzenie stało się trwale obecne, jak światło w umytej szybie. Podobne dokonanie wymaga zazwyczaj poświęcenia życia na wytrwałą praktykę.
Oświecenie przypomina więc przetarte w szybie okienko. Nie jest ono trwałe, oferuje jednak wspomnienie wolności i szczęścia, które daje nadzieję rzeczywistej przemiany na lepsze. W stanie oświecenia problemy bledną, a z podwyższonej energii możemy korzystać bez przeszkód. Z tego miejsca – niezależnie od sytuacji -życie staje się nieprzerwanym odkryciem, źródłem ekscytacji, a zarazem pewnością i spokojem. To praktyczny haj, który wcale nie musi odrywać nas od codziennych zadań. Może natomiast – jeśli mu pozwolimy – tak pokierować naszym życiem, że nabierze ono sensu oraz pełni, o jakich dotąd mogliśmy jedynie marzyć.
Krzysztof Wirpsza
W kursie EI można uczestniczyć w lipowym domu, nie potrezba mieć wcześniejszego przygotowania czy doświadczenia w medytacji. Trzeba mieć potrzebę i wolę aby usiąść na trzy dni z zapytaniem KIM JESTEM?